Kaprysy wszechświata, czyli co się zdarzyło w Leśnej Wiosce
Ktoś bardzo mądry powiedział mi kiedyś, że bycie własnym szefem jest jak sinusoida. Kiedy jesteś "na swoim", to te gorsze momenty mogą się pojawiać równie często jak sukcesy, wobec czego graficzne podsumowanie twoich działań przypomina falującą linię.
Ale co zrobić gdy wzloty przeplatają się z bolesnymi upadkami, a sinusoida zmienia się w szalejący zygzak? Rwanie włosów z głowy i przeklinanie w głos złośliwości losu jest całkowicie uzasadnioną reakcją. Czy w ogóle da się w takiej sytuacji odetchnąć, policzyć do dziesięciu i poczekać aż Wszechświat zacznie działać?
Przeczytajcie o tym jak na samym początku sesji posypał nam się sprzęt, co się działo potem i dlaczego mała miejscowość pod Radomiem to najlepsze miejsce żeby zaliczyć taką wpadkę. Czytaj dalej